niedziela, 13 grudnia 2009

podróże, podróże

Wbrew pozorom nie będzie o nowym rozkładzie jazdy PKP, choć ów cały weekend mi zepsuł. Ani o tym, że jak się chce gdzieś dojechać to albo tanio, albo szybko, albo bezpiecznie. Nigdy wszystko naraz.

Będzie o Poszukiwaczu. czyli wrażenia z całej I serii i z pierwszych 558 stron książki (reszta jutro w pociągu).
Porównania z książką film nie wytrzymuje. Jest mocno "na motywach", a jeszcze bardziej "inspirowany". Dajmy na to Krwawy gniew czyli Con Dar - Kahlan za często i za łatwo w niego wpadała. Stracił moc oszałamiania. I trzeba było wymyślić coś innego na zakończenie. I o ile Kahlan, z dzidziusiem w ramionach, w roli żony Darken Rahla ma swój urok, to jednak wędrówki w czasie uważam za mocno przekombinowane.
Kolejny minus - to, co odróżniało bohaterów książki od tradycyjnych zbawiających świat rębajłów. Użycie mocy, zabójstwo - choćby usprawiedliwione - zawsze pociąga za sobą konsekwencje. Zarówno Richard jak i Kahlan cierpią po każdej walce, po każdej spowiedzi. Ja naprawdę rozumiem prawa filmu - jest walka, jest akcja, jest większa oglądalność. Ale Poszukiwacz pakujący się przy każdej okazji w bitkę czy Spowiedniczka radośnie spowiadająca każdego, kto się pod rękę nawinie... nie, dziękuję, postoję.
O drobnych niekonsekwencjach (choćby biała szata Kahlan nim została ona Matką Spowiedniczką) nie wspomnę, bo i po co :P

Za to plusy. Jeśli mówić o filmie w oderwaniu od książki, to ocena znacznie rośnie. Bo mamy i piękne widoki (coś ostatnio filmowcy Nową Zelandię sobie upodobali), i wartką akcję, i wyraziste postaci (no... prawie), i kilka wątków komediowych. Trochę drażnią odcinki moralizatorskie (1x6 Elixir - komu jeszcze buteleczki kojarzą się z drugami?), ale całość wypada nienajgorzej.
No i reżyser nie pomylił się wybierając do roli Kahlan i Richarda tych właśnie aktorów. Kilka scen - a nawet cały odcinek - zbudowanych na tej parze sprawiło, że kulałam ze śmiechu. Ot choćby Kahlan udająca żonę Richarda (1x17 Whisperers) czy para złodziejaszków magicznie przebrana za naszych bohaterów (1x18 Mirror)... O Conversion (1x15) chwalonym przez wielu nie wspominając.


Teraz tylko mam problem: czy czekać na Kamień Łez (w wypożyczeniu do końca roku) i obejrzeć II sezon później (czyt. jak wyjdzie więcej niż 6 odcinków) czy już teraz zacząć oglądać, a później czekać do stycznia na książkę i filmu ciąg dalszy?
Okaże się jutro, jak porwę z biblioteki Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland Murakamiego.


Czas wracać do Kopciuszkowej robótki czyli rozdzielania koralików kolorami. Później będzie można szaleć :D


...suteki da ne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz