Dziś na szybko. Króciutko.
Aniołek dostał ostatnie krzyżyki na skrzydło i backstitche też od ręki mu postawiłam, więc teraz schnie na piecu. Tylko okazało się, że różowy pisak - jako jedyny ze spieralnych - farbuje. I aniełek ma na rękach plamy jak po samoopalaczu ;(
Mówi się trudno :D Zdobędę baterie do aparatu to i focia będzie.
I jeszcze jeden koniec. Konkurs przedŚwiąteczny na forumku prizzowym dobiegł końca, więc dziś nagrody polosowałam. Maszyna losująca dobrze karteczkami pomieszała, bo nagrody trafią w dobre łapki. Do moich kochanych poznaniaków na przykład. I do mamy 2,5 letniego łasucha. Aż mi się mordka cieszy, że zabawa i nagrody się podobają.
W tej chwili nie liczy się już półgodzinne szukanie przecinka czy źle wstawionej linii. W tej chwili po prostu warto żyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz