wtorek, 5 grudnia 2023

nie taka znowu krucha

Łapa w górę, kto oglądał Krainę Lodu (oryg. Frozen)? Którąkolwiek z części? Śmiało, nie ma się czego wstydzić.

Ja wiem, że wszystko co animowane ma w naszej kulturze łatkę "dla dzieci" i "poważni dorośli" nie traktują tego poważnie - no chyba że poczują święte oburzenie, bo jak można dzieciom Takie Treści pokazywać?

Pamiętam, jak swego czasu takie właśnie święte oburzenie w pewnych grupach chrześcijańskich mam budziła część pierwsza. Bo przecież dwie dziewczyny i Let It Go - no nic innego jak tylko promocja lesbijstwa i sodomy i gomorii (zapis celowy).

Podejrzewam, że ci wszyscy krzyczący wtedy o bezeceństwach Elsy i Anny nie poświęcili tych niecałych dwóch godzin, żeby wiedzieć, o czym krzyczą. Bo gdyby to zrobili, to zamiast skupiać się na nieistniejącym podtekście, zwróciliby uwagę na prawdziwe przesłanie.

I nie, nie mam na myśli tego, że chajtanie się z dopiero co poznanym facetem jest słabym pomysłem albo że strach przed popełnieniem błędu paraliżuje i prowadzi właśnie do ich popełnienia. Przypomnijcie sobie, co według trolli jest w stanie zdjąć zaklęcie z Anny.

Tylko wielka miłość może rozpuścić lód w sercu. 

Na pierwszy rzut oka, baśniowy standard - książę, księżniczka, klątwa, pocałunek prawdziwej miłości i tak dalej. I początkowo sam film też nas prowadzi w tę stronę, oczywiście pokazując, kto jest tą prawdziwą miłością (nie książę z bajki, ale dziwny ale poczciwy Kristoff). Ale koniec końców lekarstwem okazuje się nie miłość romantyczna, ale pełna poświęcenia miłość siostrzana.

Uwaga.

To nie miłość Elsy odczyniła zaklęcie - ale miłość Anny, która pchnęła ja do poświęcenia własnego życia dla ratowania siostry. 

Bajdełej i tak przy okazji to właśnie do mnie dotarło, że trolle nigdy nie mówią wprost w czyim sercu jest ten lód. I nie, to nie kwestia tłumaczenia: Only an act of true love can thaw a frozen heart. Anna może fizycznie zamarzać, ale to Elsa zachowuje się, jakby jej serce było skute lodem. Poświęcenie Anny ratuje więc tak naprawdę je obie. Zaklęcie traci moc, bo serce Elsy odmarza. [tu wstaw gifa z dymiąca czachą]

Ale to taka mała dygresja.

Dzisiejszą notkę sponsoruje bowiem drugi film. I nie, nie dlatego, że podczas ostatniego kryzysu spędziłam dobre pół godziny rycząc przy zapętlonym The Next Right Thing.

Poważnie, kto nie słuchał, niech znajdzie i nadrobi - ale w oryginale. Polska wersja wprawdzie mocno daje radę, ale to już ty wiesz co nie co końca działa jako odpowiednik the next right thing - tego co w danym momencie trzeba zrobić. Ale, cały utwór - kwintesencja żalu, rozpaczy, depresji. Genialnie oddany ten stan, gdy nie można już nic, gdy nic nie ma sensu, gdy jest tak że niejest. I to, jak ważne w takich stanach jest podjęcie decyzji, by zrobić ten jeden krok, tą jedną rzecz.

Ale to kolejna dygresja.

A zatem do rzeczy. Pod koniec drugiego filmu Anna przeprasza Kristoffa, że zniknęła bez słowa, bo popędziła ratować siostrę. On odpowiada, bez cienia urazy: Jak kocha, to poczeka.

No i okej, tłumacz znalazł frazę funkcjonującą w języku docelowym, która nienajgorzej w tym kontekście pasuje. Bo to prawda, ten kto kocha, będzie czekał. Nie zmieni nagle zdania, bo zadziało się coś, czego na razie nie rozumie. Ale przyznajcie sami, jak często te słowa padają z lekceważącym tonem? Albo jako tanie usprawiedliwienie, gdy nie bardzo nam się coś dla kogoś akurat chce?

W oryginale (jakoś tak wyszło, że zmieniając język mówiony na polski, zostawiłam tym razem włączone angielskie napisy) Kristoff mówi: Love is not fragile.

Miłość nie jest krucha.

Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. (Kor 13, 7)

Myślę, że to dobry papierek lakmusowy do oceny tego, co czujemy względem drugiej osoby. Jeśli sprawa wysypuje się na drobiazgach - to może jednak nie jest to miłość? Zauroczenie, sympatia, zakochanie, zadurzenie, wdzięczność, milion innych ciepłopozytywnych uczuć - każde z nich ze swoją własną wartością, ale jednak nie miłość?

Bo pewnie, o związek i o miłość trzeba dbać. Pielęgnować, budować i tak dalej. Ale Miłość nie jest taka krucha. Nie rozsypie się tylko dlatego, że zdarzyło się życie i trzeba było dokonać pewnych wyborów.

Miłość przetrwa, jak ten żar pod grubą warstwą popiołu. Na zewnątrz nie widać nic, tylko ruiny i zgliszcza. Ale ona się tli i tylko czeka na właściwy czas.

Miłość nie jest krucha i moim zdaniem to jest suteki.