...żeby cię nie wzięli za nieboszczyka, bo podobno ponury żywy jest tak samo nienaturalny jak uśmiechnięty nieboszczyk.
Taką złotą-platynową myśl umieściła na FB jedna ze znajomych. Autor: Alosza Awdiejew.
Podoba mi się :D
Anyway (czy anyho - jak pisze jedna z dziewczyn na amandowym forum), dziś będzie o jedzeniu. O Japonii nie będzie, choć od soboty pilnie śledzę tweety Makiko Itoh (@makiwi), która dzielnie informuje chętnych o bieżącej sytuacji. Nie będzie, choć w sobotę niewiele mogłam zrobić, ze zdenerwowaniem czekając na jakieś lepsze wieści. Nie będzie i już.
Będzie jedzenie. W tym japońskie :)
Bo chyba ze względu na zbliżającą się wiosnę albo na nawał pracy ciągnie mnie do kuchni i eksperymentów.
Eksperyment 1. Wtorek rano. Późne śniadanie.
Omurice (albo: omuraisu) - czyli ryż z keczupem w jajku. Podejście kolejne.
Poprzednie - w wersji obecnej w filmie Tanpopo - były niezbyt udane. Słodko-pomidorowy ryż niekoniecznie pasował mi do jajka. Zwłaszcza że jajecznicę lubię wysmażoną na wiórki, a tu jednak konsystencja balansuje na granicy półpłynności.
Podejście kolejne, a więc tym razem próba z usuyaki tamago, czyli jajkiem usmażonym na cienko :) tudzież w formie pseudo-omleta (bo jaki to omlet jeśli do rozbitego jajka dodajemy aby łyżeczkę mąki kukurydzianej rozpuszczonej w łyżce wody).
I dopiero takie połączenie okazało się sukcesem! Ryż, przesmażony z keczupem i plasterkiem padlinki, świetnie pasował do jajka. A marynowana kapustka była ciekawym kontrapunktem.
No i ten uśmieszek ^^
No i to tyle na razie. Cdn albo Tbc :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz