niedziela, 20 marca 2011

dług

Do eksperymentów - słodkich i pikatnych - jeszcze wrócę. Na razie taka myśl na szybko. Nie żeby się chwalić czy usprawiedliwiać, ale podzielić.

Ktoś po jakimś konkursie czy czymś innym spytał dlaczego. Jakby to było coś niezwykłego, że chcę czasem pomóc czy poświęcić czas dla innych. Nie wiem, może świat aż tak zwariował, że takie podejście jest dziwne? A może dla mnie jest normalne, bo spotkałam w życiu takich a nie innych ludzi, którzy tak właśnie mnie ukształtowali...

Odpowiedziałam wtedy, że spłacam dług. Że ktoś kiedyś (dziś to będzie już prawie 8 lat chyba) kupił mi znienacka pewien drobiazg. Ot, mleko czekoladowe w kartoniku w upalny dzień. A ja wciąż nie miałam okazji się odwdzięczyć (a może i miałam, ale wciąż uważam, że to za mało. Albo to mleko jest tylko pretekstem ^^)...

Ale ostatnio, w trakcie brewiarza, znalazłam takie zdanie z Listu do Kolosan. I to chyba o to chodzi...

Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo wiekuiste jako zapłatę.

I tyle. A może to też tylko pretekst, a ja sama właściwie nie wiem, skąd mi się to bierze?

Biuletyn złożony, obrazek dla s. Tobiaszy czeka na oprawę, na tamborku zagościł Psalm 23, trawa na parapecie pięknie rośnie, a magisterka ładnie się uśmiecha z kącika i prosi o uwagę. Mykam ją popieścić, żeby się nie poczuła odrzucona.

Wiosna idzie, panie 'dzieju, wiosna!

Suteki da, ne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz