W oryginale było lil fanger. Klarz też się nada. A już na pewno wygląda lepiej od kłarza.
Czym jest rzeczony klarz? Wampirzym dzieckiem, które żywi się - rzecz jasna - ludzką krwią, ale pije tylko z małego palca i potrzebuje trzech siorbów, żeby się najeść. Tak nam wczoraj wyszło - ale ja średnio przytomna, a Leah po cydrze, więc niech nikt nas nie cytuje w publikacjach naukowych.
Właśnie, Leah.
Jeśli jeszcze nie mieliście przyjemności to poznajcie - moja (prawie zupełnie) świeżo adoptowana starsza siostra. Choć właściwie to ja się bardziej zaadoptowana przez nią czuję.
Plus! jej sześcioletni bliźniacy też mnie podobno adoptowali! Ha, to się nazywa zaszczyt!
Tak w ogóle, to dziewczyna jest dowodem tego, że naświetniejszych ludzi znajduje się w najdziwniejszych miejscach. Miejscach, w których raczej nie szuka się przyjaciół. Ba - ja zazwyczaj w ogóle nie wchodzę tam z nikim w interakcję.
Tym razem jednak coś pociągnęło mnie na tyle, żeby napisać.
I tak od maila do maila, od komentarza do komentarza, od twittera do czatu...
MAM STARSZĄ SIOSTRĘ - i to tak przekochaną, że chyba sam Bóg maczał w tej znajomości palce.
Tak, bo Leah jest też dowodem na to, że jak Bóg chce człowieka ukochać przez drugiego człowieka (bo żeby tak bardziej doświadczalno-namacalnie było) - to wykorzysta do tego kogokolwiek, jakkolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek. I w nosie ma ludzkie pomysły na to co wypada, a co nie.
Tak że ten - klarz i ja idziemy spędzić wieczór w dobrym towarzystwie. Dla odstresowania przed kolejnym tygodniem w pracy, gdzie przerzucają człowieka na nowe stanowisko praktycznie bez przygotowania.
(mam starszą siostrę!!!!!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz