Bóg przyszedł na świat jako dziecko.
Dziś nauczyłam się, dlaczego.
Kto kiedykolwiek zajmował się dzieckiem, ten wie, że robiąc cokolwiek, trzeba je trzymać pewną ręką. Że nadmierna ostrożność może przynieść więcej szkody niż pożytku. Potrzeba silnych dłoni.
Silnych, ale i czułych.
Takich dłoni, które mimo pewnego chwytu będą delikatne. W których zamknie się cała miłość i troska o maleństwo.
Ale takich dłoni potrzeba nie tylko przy zajmowaniu się dzieckiem.
Potrzeba ich w kontakcie z każdym człowiekiem, a zwłaszcza - z tym kochanym.
Bóg przyszedł na świat jako dziecko, byśmy przebywając z Nim, nauczyli się takich właśnie dłoni.
Każdy człowiek, którego poznajemy, jest darem. Niektórzy jednak - ci, których pokochamy - stają się dla nas prawdziwymi skarbami. Szlachetnymi kamieniami, które potrzebują dłoni silnych - z których nie wypadną i się nie rozbiją - ale i dłoni czułych - które ich nie porysują. Które ich nie zranią.
To moja jedyna modlitwa w te Święta.
Modlitwa o czułe dłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz