Pewnego dnia Uczeń opowiadał komuś o swoim Mistrzu. Mistrzu, który nauczył go pierwszego prawa Miłości. Kreślił słowami jego obraz, podkreślał co najbardziej ceni i podziwia, w czym stara się naśladować.
"Ale ty nie mówisz tego o swoim Mistrzu. Mówisz o kimś innym." Stwierdził słuchający i spojrzał znacząco na Ucznia.
Pierwszy raz ktoś wziął Ucznia za jego Mistrza. Dlaczego? Przecież nie dlatego, że mu dorównał - przed Uczniem wciąż jeszcze długa droga. Może raczej dlatego, że Mistrz okazał się dobrym nauczycielem i swoim przykładem ukształtował ucznia...
/gee, ta przypowiastka lepiej brzmiała w głowie jak na oktawę szłam =.='/
A pierwsze prawo Miłości to to najtrudniejsze w swej prostocie. Czy brzmi 'Kochaj'? Nie. Może 'Czyń dobro'? Też nie. 'Poświęcaj się dla innych'? 'Przemieniaj świat na lepsze'? 'Przebaczaj'?
Nie, nie i nie.
Pierwsze prawo Miłości brzmi
BĄDŹ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz