Usiądź. Sprawiasz wrażenie tymczasowości.
Tak mi mówiła pewna Ruda Paskuda, gdy w trakcie rekolekcji wpadałam do jej pokoju.
Tymczasowość. Ale czy to tak źle? Przecież nic nie może wiecznie trwać i ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, a które nadejdą, bo ta chwila która trwa jest - tymczasowa.
Wszystko jest nam dane tylko na pewien czas. I często jest tak, że im krócej coś trwa, tym bardziej sobie to cenimy. Kilkuminutowa rozmowa, na którą czekało się cały rok może być większym skarbem niż gadanie trzy po trzy do jasnych zórz z czystej radości.
Dziś po raz kolejny upewniłam się, że gdybym miała - jak nas kiedyś zapytywała Miszczyni - za kilka minut stracić wzrok lub słuch, to wolałabym ocalić słuch. Nie tylko dla muzyki. Dla głosów. Dla tej radości jaką daje usłyszenie jednego zdania czy choćby słowa wypowiedzianego tak bliskim sercu tonem w trakcie próby, którą gdzieś tam kiedyś się nagrało.
Mainichi ga kiseki - nie zapominajmy!
Perełko, powiem jedynie tyle, że czuję tak samo :)
OdpowiedzUsuń