A już miałam nadzieję, że nie będzie trzeba.
Ale jak może nie być trzeba, skoro nawet wierność może prowadzić do zdrady.
Kiedy te dwa zwycięskie tygodnie podnosza głowę w radości tak wysoko, że ta drobna nierówność na ścieżce umyka uwadze.
I wtedy nie zostaje nic innego, jak powtórzyć za Karolem Antoniewiczem:
Nie zasłużyłem, abyś mnie pocieszył,
bom przez czas długi tak od Ciebie stronił;
[...]
Dziś - pod krzyżem stoję, bo już bez Ciebie dłużej żyć nie mogę!
[...]
Czyń, co chcesz ze mną, pod krzyżem zostanę:
krzyż był kolebką - krzyż mym grobem będzie.
*miało być w wersji śpiewanej, ale ciężko znaleźć taką porządną ^^
By tym razem przysięga wierności nie poszła na marne.
***
A brzmiało znajomo, bo Twardowski pisał tak:
Dziękuję ci że nie jest wszystko tylko białe albo czarne za to że są krowy łaciate bladożółta psia trawka kijanki od spodu oliwkowozielone dzięcioły pstre z czerwonom plamą pod ogonem pstrągi szaroniebieskie brunatnofioletowa wilcza jagoda złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia policzki piegowate dzioby nie tylko krótkie albo długie przecież gile mają grube a dudki krzywe za to że niestałość spełnia swe zadanie i ci co tak kochają że bronią błędów tylko my chcemy być wciąż albo - albo i jesteśmy na złość stale w kratkę *** A ja - na przekór - w kolorowe ciapki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz